Jak minimalizm pomógł mi podczas remontu

poniedziałek, 15 sierpnia 2022



 


Wszyscy wiemy, że remonty są ciężkie. Potrafią naprawdę skutecznie wykończyć nas psychicznie i fizycznie. Przekonałam się niedawno na własnej skórze. Tak jak jednak można sądzić po tytule wpisu, minimalizm ułatwił mi trochę jego przetrwanie.


Zmuszeni byliśmy wymienić instalacje elektryczną. Wiązało się to z kłuciem w ścianach i zniszczeniem prawie każdego pomieszczenia. W starym bloku z betonowymi ścianami to niezła "rozpierducha". Dodatkowo mieliśmy wcześniej w pokojach tapety, które kot dość mocno podrapał. Nie chcieliśmy więc ponownie kłaść kolejnych. Pod farbę trzeba było niestety przygotować ściany od podstaw. Mieszkanie wyglądało więc jak plac budowy. Tak się też czułam, jakbym mieszkała na budowie. Bo niestety musieliśmy podczas tego remontu dalej w mieszkaniu przebywać, dodatkowo razem z kotem, bo nikt w danym momencie nie mógł jej przygarnąć.

Na takie prace potrzeba masę miejsca. I tak mieliśmy się pozbyć niektórych mebli, bo planowaliśmy je wymienić. Jednak w każdych meblach oczywiście przechowywaliśmy nasze rzeczy. Pokoje musiały pozostać prawie puste, więc część rzeczy musieliśmy przechować u znajomych. Mimo to jestem niesamowicie wdzięczna, że nie posiadam zbyt wiele rzeczy. Tylko to co faktycznie używam, bez zbędnych klamotów.

Spakowanie moich rzeczy zajęło mi więc niewiele czasu i nie wiązało się z aż takim stresem. Inne czynności absorbowały już wystarczająco dużo czasu, więc to było naprawdę spore ułatwienie. Dodatkowo jeśli mamy mniej rzeczy, zazwyczaj łatwiej je też uporządkować, przez co wiemy gdzie co się znajduje. 

Po złożeniu nowych mebli, rozpakowanie kartonów i ułożenie rzeczy w odpowiednie miejsca (już wcześniej zaplanowane) również zajęło niewiele czasu. Miałam już wcześniej pudełko z garstką rzeczy przeznaczonych na sprzedaż, czego nie udało się zrobić przed remontem. Po okazało się, że dołożyłam do niego zaledwie trzy rzeczy. Co mnie cieszy, bo wiem, że to co mam to przedmioty będące w użyciu i nie posiadam niepotrzebnych szpargałów. 

Raz na jakiś czas oczywiście zawsze coś takiego się zgromadzi, ale nie są to już takie ilości jak dawniej.

Naprawdę nie wyobrażam sobie, gdyby tych rzeczy było znacznie więcej. Nie wiem gdzie byśmy się z nimi podziali. Pewnie trzeba byłoby wynająć przestrzeń na ich przechowanie. Transportować kilka razy autem. To wiązało by się z dodatkowymi kosztami i czasem.


Minimalizm więc pozwolił mi zaoszczędzić pieniądze, czas i uniknąć dodatkowego stresu, którego i tak mieliśmy już wystarczająco pod dostatkiem podczas remontu.


Mogę też śmiało dodać, że to w zasadzie oszczędności zgromadzone dzięki minimalizmowi pozwoliły w ogóle na zrobienie remontu. Ponieważ oszczędności i odpowiedniego gospodarowania budżetem nauczyłam się w dużej mierze dzięki mężowi i właśnie minimalizmowi. Narzędzie to pozwoliło mi na ograniczenie wydatków, co poskutkowało większą ilością oszczędzonych pieniędzy.



P.S. Zdjęcie we wpisie niezbyt w temacie, ale główna dowodząca całego zamieszania musiała się gdzieś tu znaleźć ;)




5 komentarzy

  1. Też staram się we wnętrzach zachowywać minimalizm, zawsze to lżejsze sprzątanie, a i faktycznie przy remoncie mniej roboty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet ogólnie w życiu, minimalizm jest fajny :) Myślę, że uczymy się tego z czasem i widzimy dobre tego strony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Remont to coś, co jest jeszcze przede mną, i czego mega się boję :P to będzie organizacyjnie ciężkie przedsięwzięcie :P Zazdroszczę minimalizmu. Ja się nie umiem przestawić tak na 100%

    OdpowiedzUsuń
  4. ojeny i tu masz rację, a mnie już przeraża przeprowadzka jak się wybudujemy z tyloma rzeczami :D

    OdpowiedzUsuń

Latest Instagrams

© simple by marlena. Design by FCD.