Minimalizm to nie astetyzm

sobota, 24 lipca 2021



 


Dzisiaj przychodzę do Was z małymi przemyśleniami na temat minimalizmu. Obejrzałam ostatnio filmik na YouTube, w którym padło właśnie stwierdzenie, że minimalizm to nie jest przecież ascetyzm. Zgadzam się z tym całkowicie i postanowiłam podzielić się swoimi myślami.



Często spotykam się z tym, że minimalizm jest postrzegany jako asceza - wyrzeczenia się wszystkiego w celu osiągnięcia życia doskonałego. Wiele osób wyobraża sobie minimalistę, jako osobę siedzącą w pustym białym pokoju, gdzie nie ma prawie nic poza kilkoma szarymi rzeczami, a jego cały majątek można spakować do jednej walizki. Nie mam mowy żeby kupił coś dla przyjemności. W ogóle, pytanie czy on cokolwiek kupuje poza jedzeniem? 


Minimalizm to nie ascetyzm. To nie wyrzeczenia, ani ograniczenia. To wybór. To po prostu posiadanie tylko tego czego potrzebujemy i chcemy.

W ogóle minimalizm często sprowadzany jest tylko to rzeczy materialnych, do odgracania mieszkania i tego ile rzeczy w nim pozostawiamy. A to nie jest tylko kwestia przedmiotów. Ale myślę, że to już kolejny temat. 




Czym więc jest minimalizm?



Dla mnie to przede wszystkim lekkość i wybór tego co ważne. To nie jest tak, że minimalista odmawia sobie wszystkiego. Oczywiście znajdą się i tacy skrajni, jak w każdej dziedzinie. Mi bardziej bliski jest realistyczny minimalizm. Pozbycie się tego co nie jest mi potrzebne i nie sprawia mi radości. Czy to jeśli chodzi o rzeczy, czynności czy relacje. Minimalizm to upraszczanie życia, ale nie odmawianie sobie wszystkiego.


To nie jest tak, że w szafie nie można mieć trochę więcej bluzek, jeśli się lubi i nosi. Albo jeśli kochamy książki, ale te w wersji papierowej - to musimy sobie odmawiać ich zakupu. Spokojnie możemy mieć pełną biblioteczkę, jeśli je wszystkie czytamy. Minimalista też może być kolekcjonerem, ale zrobi to po prostu z większym rozsądkiem. Można mieć jakąś większą liczbę ważnych dla nas rzeczy - używając ich i ciesząc się nimi. Bycie minimalistą nie oznacza zatracenia siebie i odmawiania sobie wszystkiego, nawet tego co dla nas ważne.


Jak w każdej innej dziedzinie, czasami można pozwolić sobie na więcej. Czasami można też popełnić jakiś błąd i nie należy mieć o to do siebie żalu lub karać się za to. Minimalizm to wolność od niepotrzebnych rzeczy.




Tymi, krótkimi przemyśleniami chciałam się właśnie z Wami podzielić. Może ktoś zmieni nieco zdanie o minimalizmie. A może macie też jakieś ciekawe spostrzeżenia na ten temat? Jeśli tak, podzielcie się w komentarzach - chętnie przeczytam.




12 komentarzy

  1. Bardzo przydatny post, bo początkowo sama tak to postrzegałam, natomiast widzę że jest mi bardzo bliski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zmieniłaś zdanie i znalazłaś w minimalizmie coś co "Was łączy" :)

      Usuń
  2. Minimalizm ma w sobie coś pięknego. Nigdy bym nie skojarzyła tego z ascezą, bo asceza ma inny cel i kojarzy mi się z dobrowolnym odrzuceniem pewnych potrzeb, a minimalizm jednak zaspokaja potrzeby człowieka. Niestety ja jestem chodzącym chaosem i o minimalizmie na obecnym etapie mogę pomarzyć, ale może kiedyś udało mi się go wpleść w ten mój chaos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jeśli jesteś "chodzącym chaosem" to minimalizm idealnie Ci się przyda ;) niewiele potrzeba tak naprawdę by choć trochę wpleść go w życie. Nawet uporządkowanie jednego miejsca w mieszkaniu to może być fajny początek ;)

      Usuń
  3. Mam bardzo podobne przemyślenia na ten temat. Minimalizmem interesuję się (i w sumie to praktykuję też) od lat i bardzo nie lubię kiedy sprowadza się go tylko do pozbywania się rzeczy, bo to tak naprawdę dopiero początek przygody.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogę patrzyć, jak na grupie z minimalizmem na FB ktoś pisze, np: jak się pozbyć książek, skoro lubię czytać i mam do nich sentyment.

    Niektórzy wpadli właśnie w taki ascetyzm :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest smutne... ale chyba w każdej dziedzinie są ludzie, którzy popadają ze skrajności w skrajność. Minimalizm ma nam jednak ułatwiać życie, a nie je utrudniać i właśnie jeśli kochamy czytać to miejmy nawet stosy książek.

      Usuń
  5. Oczywiście, że minimalizm to nie asceza! Taki pogląd można chyba tylko uslyszeć od osoby, ktora jest tak przywiązana do nadmiernego konsumpcjonimzu, że nie wyobraża już sobie życia w inny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też bym tego nie połączyła w jedno, ale jak widać są osoby, które w ten sposób myślą. Podobnie jest czasami z innymi rzeczami, np. jak ktoś mówi, że nie je mięsa - ktoś dziwi się co takiej osobie pozostaje, jakby zapomniał jak wiele jest warzyw i owoców na świecie oraz innych produktów ;)

      Usuń
  6. święta prawda :) ja co prawda minimalistką nie jestem, a przynajmniej nie w każdym aspekcie życia ale często kieruję się myślą "czy naprawdę tego potrzebuję?" i jeśli odpowiedź brzmi "nie" to odpuszczam zakup ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to bardzo fajne i zdrowe podejście. Nie musimy być we wszystkim tak na maksa. Warto czerpać ze wszystkiego to co nam będzie odpowiadało i ulepszało życie ;)

      Usuń

Latest Instagrams

© simple by marlena. Design by FCD.