Jeszcze kilka lat temu pomadka ochronna to był kosmetyk, który nie często miałam przy sobie. Nie to, że nie były mi potrzebne, ale po prostu nie przywiązywałam do nich wagi. Dziś pomadka ochronna to drugi, zaraz po kremach do rąk, najczęściej używany przeze mnie kosmetyk. W tej kwestii nie testuje wielu różnych pomadek. Od lat jestem wierna mojej ulubionej pomadce z Burt's Bees i zawsze mam jedną sztukę w domu. Czasem sięgam po inne, ale zazwyczaj wybieram podobne i najczęściej te zawierające wosk pszczeli. Mam takie trzy ulubione pomadki ochronne.
BURT'S BEES
Pomadki marki Burt's Bees to mój numer jeden wśród tych produktów. Nie są dostępne stacjonarnie, ale obecnie można łatwo kupić je online. Kosztują kilkanaście złotych i są niesamowicie wydajne. Ich rodzajów zapachowych i kolorystycznych jest cała masa. Ja najbardziej lubię ich klasyczną wersję i to ją właśnie notorycznie kupuje. Naturalny skład bazuje na wosku pszczelim, wzbogacony o olejek kokosowy i słonecznikowy. Oryginalna pomadka zawiera również olejek miętowy, który daje odświeżające uczucie zaraz po nałożeniu. Jest to bardzo przyjemne, szczególnie latem. Pomadka ochronna Burt's Bees dobrze i długotrwale nawilża usta, a jedno małe opakowanie starcza na bardzo długo.
Pomadkę Bee Natural kupiłam całkiem niedawno w Rossmannie. Podobnie jak poprzedniczka, produkowana jest w Stanach i jej skład oparty jest na wosku pszczelim. Do tego zawiera również olejek kokosowy i słonecznikowy, a także jeszcze rycynowy. Skład jest więc bardzo podobny. Dużym plusem jest niższa cena i łatwa dostępność. Nie ma wersji podstawowej, więc wybrałam taką z dodatkiem ekstraktu z granatu. Dobrze nawilża i mocno natłuszcza usta. Jest jednak dużo bardziej miękka niż pomadka Burt's Bees, więc nie będzie pewnie tak wydajna, ale na pewno będę po nią chętnie sięgać jeszcze nie raz.
HURRAW!
To pomadki kolejnej amerykańskiej marki (jakoś tak wyszło ;)). Tutaj wersji zapachowych jest również cała masa. Kupowałam ją w zeszłym roku z myślą o słonecznych greckich wakacjach, więc zdecydowałam się na wersję z SPF 15 o zapachu mandarynki i rumianku. Filtr ochronny jest naturalny, mineralny i nie zawiera nanocząsteczek tlenku cynku. Skład pomadki bazuje na wosku kandelila i olejku ze słodkich migdałów. Zawiera też olejek kokosowy, rycynowy i słonecznikowy oraz masło kakaowe. Pomadka hurraw! również bardzo dobrze nawilża usta i chroni przed słońcem. Zawartość filtru mineralnego sprawia, że pomadka daje lekko bielący, ale perłowy i ładny odcień.
Od pomadek ochronnych nie wymagam wiele, w zasadzie mają dobrze nawilżać i nie warzyć się w kącikach ust. Te trzy jak najbardziej spełniają te warunki. Pomadka do ust nie wydaje się jakimś skomplikowanym kosmetykiem, ale nie raz zdarzało mi się w przeszłości trafiać na takie, które nie dawały kompletnie nic, a usta nawilżone były tylko chwilę po nałożeniu.
Do tego zestawienia mogłabym też dodać peelingującą pomadkę od Sylveco. Nie miałam jej od dawna, ale bardzo dobrze wspominam ten produkt. Uratowała moje usta pewnej zimy, gdy były spierzchnięte i miały masę skórek.
Znacie te pomadki? A może macie inne godne polecenie? Chętnie poznam te, które sprawdzają się u Was.
16 komentarzy
Żadnej z nich nie miałam. Jeśli chodzi o pomadki ochronne to nie zwracam zasadniczej uwagi na naturalne składy. Ale lubię jak zawierają jakieś wartościowe substancje :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze w mojej torebce muszę mieć pomadkę ochronną. Bez niej nie ruszam się z domu. Tych akurat nie miałam okazji używać.
OdpowiedzUsuńJa też zawsze mam przy sobie pomadkę ochronną ale tych nie znam ;) lubię pomadki na bazie wosku pszczelego więc chętnie sprawdzę :) że swojej strony polecam TISANE. To mój ulubieniec od lat :)
OdpowiedzUsuńTisane, pamiętam jak kiedyś było głośno o balsamie w słoiczku:) chyba nigdy jej nie próbowałam, więc na pewno sprawdzę przy następnych zakupach. Dzięki za polecenie:)
UsuńBędę musiała wypróbować ;) U mnie obecnie w użyciu są dwie, z Alterra oraz Tisane :)
OdpowiedzUsuńSkoro kolejna osoba poleca Tisane to widać naprawdę warto;) z Alterry miałam też tę rumiankową ale z myślą o używaniu jej jako odżywka do brwi, bo tak też kiedyś polecały blogowe i vlogowe dziewczyny:)
UsuńŻadnej niestety nie znam, u mnie zazwyczaj kończy się na pomadkach marki Sylveco, szczególnie lubię tą peelingującą :)
OdpowiedzUsuńNo tę peelingująco wspominam świetnie, chyba nawet teraz jest też wersja miętowa, więc chyba do niej jeszcze wrócę:) innych od nich nie próbowałam jeszcze
UsuńOoo... Będę mieć je na uwadze, bo pomadki do ust to mój must have. Obecnie dobrze mi się sprawdza peeling z Sylveco. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam testować nowe pomadki do ust i nigdy nie wyjdę z domu bez pomadki ochronnej :) tych jeszcze nie stosowałam i chyba nawet ich nie kojarzę
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej z nich, ale jak się już moje w końcu pokończą, to się nimi bardziej zainteresuję, bo będę na pewno szukać czegoś naturalnego :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych pomadek ale ja nie używam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie strony z bankiem zdjęć :) Naprawdę można korzystać ze wszystkich i je modyfikowac? ;)
Z tych dwóch stron, które wymieniłam - tak. Można je wszystkie pobierać i używać np. na blogu, przycinać, dodawać napisy .. :)
UsuńI nie trzeba podpisywać? :) Naprawdę? Śliczne są... akurat pisze artykuł i potrzebuje zdjęć ;)
UsuńNie znam żadnej z pomadki, poza tą z Sylveco, o której wspominasz pod końcem.;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym po każdą z nich sięgnęła, ale póki co mam trochę zapas pomadek ochronnych :-D.
PS. Chyba miałaś na myśli "warzenie się pomadki, a nie ważenie"?;))
Dziękuje za korektę, już poprawiam ;)
Usuń