.
Wspominałam o domowym SPA już we wpisie o tym co można robić w domu podczas kwarantanny, wymieniając go jako jedną z przyjemnych czynności. Relaksującą kąpiel podałam Wam też jako przykład jednej z prostych rzeczy, które pomogą się odprężyć i uspokoić. Więc teraz przedstawię tutaj taki prosty i banalny sposób jak taki wieczór SPA sobie zorganizować. To będzie nad wyraz podstawowa instrukcja, z której skorzystać może każdy i nie potrzebne są nawet jakieś dodatkowe wymyślne produkty.
Nie byłabym sobą gdybym nie powiedziała, że moją główną i podstawową czynnością domowego spa jest właśnie kąpiel, bo nic nie jest tak wspaniałe jak wylegiwanie się w ciepłej wodzie pokrytej pianą. W końcu skrót SPA pochodzi od łacińskiego wyrażenia tłumaczonego jako "zdrowie przez wodę".
Najlepsze do kąpieli są oczywiście kule lub sole, a najlepiej wzbogacone o kilka kropel olejku eterycznego. Wtedy kąpiel ma też właściwości aromaterapeutyczne. Nie trzeba się jednak przejmować gdy takich produktów u nas brak. Wystarczy również płyn do kąpieli lub najzwyklejszy żel, którego używamy. Ważne tylko by miał dobry skład, najlepiej naturalny, bo będziemy w wannie nim wypełnionym trochę dłuższy czas.
Ja wybrałam swój żel od Zielone Laboratorium pachnący soczyście, jabłkiem i żurawiną. Wytworzyła się całkiem przyjemna piana. Dodałam też trochę wody lawendowej od Make Me Bio, bo nie wiem czy wiecie, ale hydrolaty również możemy dodawać do kąpieli.
CHWILA DLA SKÓRY TWARZY
W czasie gdy wanna napełnia się wodą, Ty przygotuj swoją twarz na nałożenie maseczki. Maska do twarzy to takie małe cudeńko, które nie dość że odżywia, nawilża lub oczyszcza naszą cerę to jeszcze relaksuje, bywa że chłodzi lub ogrzewa. Ważnie jednak by maseczkę nakładać na dobrze oczyszczoną twarz. Dlatego trzeba ją dokładnie umyć a dodatkowo warto też wykonać peeling. Pozbywamy się wtedy zalegającego na naszej skórze martwego naskórka, dzięki czemu maseczka będzie mogła łatwiej przeniknąć w głąb naszej skóry, nie napotykając po drodze na niepotrzebne przeszkody.
Muszę przyznać że nie stosuję peelingów tak często jak powinnam, kiedy więc decyduje się na takie domowe spa to idealny moment by go wykonać. Skorzystałam więc z peelingu marki Clochee. O produktach tej marki słyszałam wiele dobrego, ale nie miałam z ich kosmetykami wcześniej styczności. Zdecydowałam się więc na mniejszą wersje produktu w saszetce. Peeling jest drobnoziarnisty i bazuje na olejku migdałowym. Zawiera również ekstrakt z bazylii oraz lukrecji, które mają m.in. właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne, dzięki czemu peeling sprawdza się przy cerach trądzikowych i wrażliwych. To bardzo przyjemny, kremowy produkt. Drobinki są naprawdę maleńkie ale dobrze wyczuwalne i świetnie działają. Polubiliśmy się.
ZADBAJ O ATMOSFERE
Można by powiedzieć, że nie jest to konieczne, ale o ile bardziej zrobi się przyjemniej gdy zadbamy o odpowiedni nastrój. Wystarczy tylko choćby zapalić świeczki lub przygasić światła i zapalić tylko drobne lampki. Można też włączyć ulubioną, najlepiej jakąś spokojną muzykę.
.
CZAS NA RELAKS
CZAS NA RELAKS
No i nie pozostaje nic innego jak nałożyć na twarz maseczkę i zanurzyć się w ciepłej wodzie. Zamknąć oczy i skupić się tylko na tej małej przyjemności.
Ja skusiłam się na zupełnie nową dla mnie maseczkę w płachcie marki Yasumi, wzbogaconą o puder i wodę z róży damasceńskiej oraz wyciąg z owsa. Jest ona dość wyjątkowa bo do jej wykonania użyty został konjac. Jest więc w całości roślinna i może być użyta ponownie. Wystarczy schować ją z powrotem do opakowania i przechowywać w lodówce. Gdy wyschnie w celu przywrócenia jej właściwości należy spryskać ją wodą różaną. Jestem więc bardzo ciekawa jak długo mi posłuży.
Maseczka daje niezwykle przyjemne uczucie i lekko chłodzi. Chwilami musiałam ją trochę przytrzymać. Maska jest dobrze nasączona i po jej usunięciu na twarzy zostało jeszcze sporo produktu, który oczywiście najlepiej wmasować. Moje buzia była po niej ukojona, odświeżona i nawilżona.
Sama kąpiel była oczywiście bardzo przyjemna i relaksująca. Pamiętajmy jednak by nie leżeć w wannie bez końca, bo jak mówi stare, dobrze przysłowie, co za dużo to nie zdrowo. Wystarczy ok 15-20 min, czyli najlepiej tyle ile możemy trzymać maseczkę na naszej twarzy.
Maseczka daje niezwykle przyjemne uczucie i lekko chłodzi. Chwilami musiałam ją trochę przytrzymać. Maska jest dobrze nasączona i po jej usunięciu na twarzy zostało jeszcze sporo produktu, który oczywiście najlepiej wmasować. Moje buzia była po niej ukojona, odświeżona i nawilżona.
Sama kąpiel była oczywiście bardzo przyjemna i relaksująca. Pamiętajmy jednak by nie leżeć w wannie bez końca, bo jak mówi stare, dobrze przysłowie, co za dużo to nie zdrowo. Wystarczy ok 15-20 min, czyli najlepiej tyle ile możemy trzymać maseczkę na naszej twarzy.
Po takiej kąpieli warto też nawilżyć naszą skórę ciała. Ja dalej z przyjemnością używam mleczka kokosowo -cynamonowego od Zielone Laboratorium.
To taki banalny "przepis" na domowe spa, ale może okaże się przydatny, np. dla kogoś kto jest w tym temacie trochę zielony, albo nie potrafi sam zorganizować sobie takiej chwili relaksu.
Wiem też, że nie każdy jest szczęśliwym posiadaczem wanny, więc co mogę zaproponować w zamian to może dłuższy prysznic wzbogacony o delikatny masaż ciała. Można też taką kąpiel przygotować w misce dla swoich stóp i zafundować sobie podstawowy pedicure. Pomysłów na takie domowe spa jest wiele.
Najważniejsze to by się zrelaksować i użyć kosmetyków, które umilą nam te chwile. Te o których wspomniałam są dostępne w sklepie topestetic. Gdybyście mieli ochotę wypróbować, któryś z nich to łatwo możecie je kupić, a wysyłka jest zawsze darmowa.
Mam nadzieję, że taki wpis o tematyce urodowej i też self care jednocześnie też Wam się spodobał i ciekawa jestem jak wygląda takie Wasze proste domowe spa.
14 komentarzy
Domowe spa robię co tydzien i to mój ulubiony rytuał ;)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej robiłam to zdecydowanie za rzadko, teraz nadrabiam zaległości, bo czasu mam mnóstwo:)
UsuńUwielbiam domowe spa. Teraz nie mam w mieszkaniu wanny i ubolewam nad tym
OdpowiedzUsuńTeż było mi "smutno" bez wanny, ale dobrze, że maseczki można stosować bez przeszkód:)
UsuńJa nie przepadam ale nie ukrywam, że kąpiel potrafi zrelakosować ;)
OdpowiedzUsuńA to się zdziwiłam... to tak jakby spotkać osobę, która nie lubi pomidorów:) niby to przecież możliwe, każdy jest inny, ale dziwne bo tak niewiele tych osób jest:) niemniej jednak, na pewno masz coś innego, co jest przyjemne dla Ciebie tak jak np. takie spa dla mnie:)
UsuńUwielbiam takie chwile :) Pozdrawiam, życzę spokojnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWiększość z nas uwielbia;) Pozdrawiam również, miłego
UsuńJeny jak ja żałuję, że nie mam wanny :( ale mam ten peeling od clochee i jestem go bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMi podpasował bardzo. Mam cerę trądzikową więc bardziej wskazane są mi peelingi enzymatyczne, ale jednak jakoś po takim czuję, że rzeczywiście ten zabieg zrobiłam. Ten jednocześnie dobrze zdziera i jest delikatny:)
UsuńTej maseczki jestem bardzo ciekawa. Lubię eksperymentować z maseczkami.
OdpowiedzUsuńJa zwykle robię sobie domowy peeling kawowy. :D Najczęściej z odrobiną oleju kokosowego, żeby był delikatniejszy. Czasem też dodaję cynamonu. Ostatnio wychodzi, że takie domowe spa robię raz w tygodniu i chyba codziennie jakieś maseczki. :D
Ja też ostatnio nadrabiam zaległości i częściej sięgam po maseczki itp. Też robię czasem domowy peeling kawowy, albo cukrowy, takie w sumie działają najlepiej, ale do twarzy jednak się nie nadają więc tutaj stawiam na gotowe:)
UsuńUwielbiam takie domowe spa i staram się znaleźć na nie czas raz w tygodniu :) Uwielbiam kosmetyki marki Clochee a Zielone Laboratorium własnie poznaję ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie poznaje obie te marki i na razie jestem zadowolona:)
Usuń