Niewiele zmieniło się w mojej pielęgnacji. Pojawiła się tylko garstka nowych produktów, ale zdobyły one miano ulubieńców już od samego początku. Te trzy kosmetyki z chęcią polecam.
1. TONUJĄCY KREM OD AZELIQUE
Po kilku kiepskich kremach BB chciałam wrócić do mojego pewniaka z Physicians Formula, ale na iherb pojawiła się zachęcająca nowość - krem tonujący marki Azelique. Zamówiłam ten z odcieniu Fair i jest idealny. Krem jest na bazie wody i soku z aloesu, zawiera kilka olei, m.in. kokosowy, sezamowy, awokado i w dzikiej róży, a także ekstrakty z tymianku, rozmarynu, liści zielonej herbaty i laski wanilii. Ten tonujący krem spokojnie można nazwać lekkim podkładem, kryje lepiej niż mój poprzedni krem BB z Avril i znacznie dłużej utrzymuje się na twarzy. Prawie cały dzień wygląda dobrze. Nakładany gąbeczką wygląda naturalnie. Na pewno nie ideał ale w porównaniu z poprzednikiem jest rewelacyjny.
2. ŻEL DO MYCIA TWARZY Z PAPAJĄ I MIODLĄ INDYJSKĄ MARKI EVERYDAY COCONUT
Do tego prostego składu dochodzą jeszcze olej kokosowy i olejek lawendowy. O tym żelu mówiła kiedyś Julia Caban, ale chyba nie była do niego do końca przekonana. Mnie skusiła cena, skład i pojemność (aż 350ml). Żel ma lekko gęstą, tłustą konsystencję, ale dobrze się pieni i świetnie oczyszcza, nawet z makijażu. Dla mnie jeden z lepszych jakie miałam.
Moja cera miała ostatnio bardzo zły okres. Zmieniłam w swojej pielęgnacji tylko trzy rzeczy. Żel do mycia twarzy i krem BB, a także od czasu do czasu przemywałam twarz spirytusem salicylowym, szczególnie kiedy coś przy niej nabroiłam... Tej ostatniej czynności nie wykonywałam od lat i bardzo się przed nią wzbraniałam, bo było to dla mnie zło konieczne. Jednak już w przeciągu tygodnia moja cera wyglądała o niebo lepiej i dalej trzyma się w tej kondycji. Nie jestem więc pewna czego do końca to zasługa, ale wiem, że do tego żelu będę regularnie wracać.
3. DEZODORANT MARKI LOVE BEAUTY AND PLANET, RÓŻA I MASŁO MURU MURU
O naturalnych dezodorantach pisałam już wiele i swojego ulubieńca znalazłam już rok temu, ale ciągle szukałam czegoś tańszego i łatwo dostępnego. W końcu w Rossmannie pojawiły się dezodoranty marki Love Beauty & Planet i wypróbowałam jedną wersje zapachową. Mogę powiedzieć, że działa prawie tak dobrze jak ten z Real Purity, ale za to jest o ponad połowę tańszy. Pięknie pachnie i długo chroni przed nieprzyjemnym zapachem, choć nie wystarczy na 12h. Latem raczej nie będzie wystarczający (pamiętajmy, że naturalne dezodoranty nigdy nie będą takie jak drogeryjny antyperspirant), ale w chłodniejsze miesiące na pewno będę do niego wracać regularnie.
Ciekawa jestem czy znacie, któryś z tych produktów i co polubiliście w ostatnim czasie.
M.
3 komentarze
Bardzo ciekawe kosmetyki. Co do dezodorantów, nie jest mi po drodze z naturalnymi ;)
OdpowiedzUsuńbardzo zaciekawił mnie ten krem tonujący i dezodorant, ale najbardziej żel do mycia twarzy - uwielbiam olejek lawendowy! :) Obserwuję bloga. :)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo :) Jeśli chodzi o żel to niestety sam zapach lawendy nie jest wyczuwalny, jest to bardzo ziołowy zapach, które mają kosmetyki z miodlą, ale mi się podoba. No i przede wszystkich świetnie działa.
Usuń